hejka! Dzisiejszy post będzie o całkowicie innej tematyce niż dotychczas lecz chciałabym dalej go kontynuować. Koniecznie dajcie znać jak Wam się taka tematyka podoba w komentarzach!
Zazwyczaj jestem w Zakopanem dwa razy do roku lecz w porze zimowej, ale tym razem, z powodu odwołanych większości wyjazdów zagranicznych pojechaliśmy do Zakopanego w lecie. Wyjechaliśmy bardzo wcześnie, bo już o 5 nad ranem, więc na miejscu byliśmy chwilę po 8. Pierwszym przystankiem było Morskie Oko; oczywiście musieliśmy podejść kawałek. Jest to bardzo oblegana trasa zwłaszcza w okresie wakacyjnym, dlatego byliśmy tam tak wcześnie. Turystów było bardzo wielu lecz po przejściu paru kilometrów bardzo się to rozrzedziło. Droga mimo, że jest asfaltowa jest dosyć wymagająca, gdyż większość jej jest nachylona. Po drodze mija się wodogrzmoty Mickiewicza, które robią duże wrażenie i już z daleka je słychać. Jedynym minusem tej trasy są dorożki z koniami. Od wielu lat obrońcy praw zwierząt walczą z tym by zaprzestać transportu ludzi poprzez właśnie konie. Często zdarza się, ze konie padają na trasie z wyczerpania gdyż trasa jak już wspominałam jest momentami mocno nachylona.
Morskie oko
Po około 2 godzinach drogi dotarliśmy na miejsce. Widok jest oszałamiający, mimo ciężkich chmur opadających na Tatry. Turystów w schronisku było bardzo dużo lecz gdy odejdzie się kawałek tak jak my to zrobiliśmy jest ich co raz mniej. Cały staw można obejść w godzinkę, a po drodze widoki wynagradzają cały trud. Mniej więcej w połowie Morskiego Oka można odbić w lewo i pójść nad Czarny Staw pod Rysami. Ja tam nie dotarłam przez moje problemy z sercem lecz moja rodzinka tak, dlatego zobaczycie zdjęcia. Widoki podobno są oszałamiające, a jest to tylko pół godzinki drogi znad Morskiego oka. Idealnie widać rysy jak i z góry właśnie staw. Lecz trzeba wspomnieć o bardzo ciężkiej drodze na szczyt, gdyż jest ona stroma i wysypana wielkimi kamieniami.
Nocleg
Nasz nocleg (byliśmy tylko na jedną noc) był bardzo tani, więc nikt z nas nie spodziewał się czegoś oszałamiającego i tak też było. Widać było, że apartament lata świetności ma za sobą. Jedynym plusem był widok z okna. Wychodząc na balkon mieliśmy przed sobą pasące się kozy jak i Giewont. Przy zachodzącym słońcu wyglądał niebiańsko. Apartament nazywa się Żółta Turnia i mieści się zaraz obok centrum Zakopanego co jest plusem dla ludzi wybierających się pozwiedzać też centrum Zakopanego. Na jedną noc jest okej, ale nie wyobrażam sobie spać tam dłużej.
Pizza i Krupówki
Wieczorem wybraliśmy się na Krupówki gdyż uważam, że być w Zakopanem i nie pójść na Krupówki to jak w ogóle tam nie pojechać. Oczywiście ludzi mnóstwo i niestety jako jedni z nielicznych mieliśmy założone maseczki. Dlatego szybko się zmyliśmy tylko z serkami (nie wyobrażam sobie pojechać do domu bez oscypków!) i żurawiną. Będąc na feriach w Zakopanem poszliśmy na wyśmienitą pizzę, więc postanowiliśmy zjeść ją jeszcze raz. Znajduje się blisko dworca PKP w Zakopanem, ale zaufajcie mi nie zawiedziecie się. Restauracja nazywa się Papaj pizza, ale serwują cudowną pizzę na cienkim cieście.
Dolina Kościelisko
Po przespanej tym razem nocy obudziliśmy się z okropnymi zakwasami gdyż poprzedniego dnia zrobiliśmy przeszło 20 kilometrów. Mieliśmy też dobre nastawienie, więc po wymeldowaniu się pojechaliśmy tym razem na spacer do Doliny Kościelisko. Był to bardziej lajtowy spacer gdyż nie jest pod górę tylko idzie się po płaskim terenie, ale widoki wokoło nas były ujmujące. Wysokie góry, zieleń i jaskinie dają wrażenie znajdowania się w jakimś filmie. Osób było już mniej, ale jednak gdzieniegdzie tłumy były. Morskie oko jak i ta dolina znajdują się na terytorium Tatrzańskiego Parku Narodowego, więc trzeba pamiętać o chodzeniu tylko po wyznaczonych ścieżkach i niedokarmianiu zwierząt. Po około 1,5 godzinkach dochodzi się do schroniska, ale uważam, że lepsze widoki są po drodze jak i nad stawem Smreczyńskim. Schodząc już na parking natknęliśmy się na... niedźwiedzia! Pierwszy raz widziałam na wolności niedźwiedzia i wywarł ogromne wrażenie na mnie. Nie często ma się okazję spotkać tak blisko dzikie i tak niebezpieczne zwierzę.
Staw Smreczyński
Staw ten jest położony w oddaleniu od schroniska na końcu Doliny Kościeliskiej, ale jest to punkt obowiązkowy jeśli tam jesteśmy. Podejście tam zajmuje 30 minut i jest dosyć przyjemne. Idziemy pięknym lasem, a gdzieniegdzie nawet widać podmokłe tereny. Staw jest mniej oblegany niż np. Morskie oko, a jest bardziej klimatyczny. Jest bardziej spokojny i mniej odwiedzany przez turystów. Będąc tam wydaje się jakby żyło się w bajce.
Wyjazd był udany i dawno tak dobrze się nie bawiłam. Brakowało mi wypadów za miasto i bycia blisko natury. Można sonie wtedy uświadomić wiele rzeczy i pomyśleć nad swoim życiem.
Dajcie znać czy kiedykolwiek tam byliście, a jeśli tak to jak Wam się podobało. Miłego dnia i do zobaczenia!
Czarny Staw pod Rysami to zdecydowanie moje ulubione miejsce w tamtych okolicach :D
OdpowiedzUsuńSuper! Ja niestety nie dotarłam, ale na pewno kiedyś się wybiorę <3 pozdrawiam
UsuńJulia!!! Jak ja tęsknie za Tatrami ❤️ Piękne miejsce w Polsce zwłaszcza, że mieszkam-a właściwie mieszkałam obok, znam je bardzo dobrze. Pisz o Polsce również, bo mamy wspaniały kraj 😊 jest się czym chwalić 😊 ja już od lat nie mieszkam w Polsce dlatego takie zdjęcia - jak promyki słońca dla mnie.
OdpowiedzUsuńoo zazdroszczę, za niedługo wyjeżdżam na wakacje w Polskę, więc będzie o czym pisać <3pozdrawiam
UsuńSuper wyprawa! Uwielbiam dolinę Kościeliską. Byłam już trzy razy i chyba nigdy mi się nie znudzi;) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń<3 pozdrawiam rówież
UsuńAle pięknie, muszę kiedyś odwiedzić Zakopane :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/?m=1
Pięknie tam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńfajny blog zapraszam do mnie https://historiejuli.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję:) chętnie wpadnę<3
UsuńOstatnio w maju bylismy z rodzinka w Chocholowskiej, niestety padalo ale widoczki cudne. Mimo deszczu ludzi strasznie duzo. Tlumy mnie odstraszaja, nie umiem tak odpoczywac. Tatry sa piekne ale praktycznie caly rok jest tam tlok. Podobnie w Bieszczadach i Pieninach albo na Turbaczu w Gorcach. Kocham nasze gory.
OdpowiedzUsuń